Już jest nieźle, gdy pies goni głównego bohatera, a potem systematycznie coraz gorzej, a na końcu wręcz tragicznie.
Jeśli ta "gra" ma jakikolwiek sens, to chyba tylko taki, że reżyser pogrywa z widzami, sprawdzając, ile kitu może im wcisnąć w zamian za średniej klasy rozrywkę.
Zaznaczam, że nie oczekuję od thrillerów przesadnego realizmu, jedno czy dwa "cuda na kiju" wytrzymam, ale tutaj był totalny odlot, zwłaszcza na poziomie psychologicznym.