Wielka niespodzianka i coś na co czekałem od dawna: emocje, które są miarą wartości filmu zamiast oskarów, które rzadko są wyznacznikiem dobrego kina. O czym jest nowy film Jodie Foster? O facecie, który nie potrafi się zabić, o chłopaku, który poznaje dziewczynę, a potem ona poznaje jego. o zabawce która niweluje depresję. Jest też o szczęściu, o tym jak trudno być szczęśliwym i jak łatwo udawać szczęśliwego, o tym że ludzie nieszczęśliwi kochają cudze nieszczęścia...Prawdy to znane, ale można o nich przypominać, zwłaszcza w taki sposób. Film Jodie Foster jest tak naprawdę filmem Mela Gibsona, który może jest nieszczęśliwym człowiekiem, ale jest kapitalnym aktorem, zawsze nim był, nawet gdy był szczęśliwy, jeśli w ogole był? Świetne kino. Polecam.
Uwazam ten film za GENIALNE kino z rewelacyjna rola obecnie niedocenianego i dyskryminowanego GIBSONA. Jego rola jest na miare Oscara i dziwie sie ze ten film ominelo tak wiele waznych nagrod ba nawet nominacji nie bylo a tyle badziewnych filmow zdobywa statuetki...
Mel Gibson, w świetle wydarzeń z ostatnich kilku lat, będzie olewany przez akademię filmową i inne instytucje zajmujące się przyznawaniem nagród w dziedzinie X muzy. I nie ma co płakać, że ktoś nie dostał oskara, bo ta nagroda praktycznie nigdy nie była adekwatnym wyznacznikiem czyjegoś talentu. Po seansie zastanawiałem się, czy inny aktor odegrałby lepiej (lub na takim samym poziomie) postać Waltera Blacka i...nie znalazłem nikogo takiego. I nie chodzi o to, że w Holywood nie ma świetnym aktorów.Są, ale chyba żaden z nich nie oddałby w tak dobry sposób szaleństwa głównego bohatera (myślę, że Mel przemycił tu sporo samego siebie). Wartościowy i dobry film, który mówi również o tym, że odpowiadamy nie tylko za nasze własne życie i szczęście.